Każda, nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku - LaoTzu
Tajlandia już od pierwszego wejrzenia w moim sercu stała się dla mnie drugim domem.
To miejsce jest zupełnie niepodobne do czegokolwiek co znałem i odwiedzałem wcześniej.
I to nie chodzi tylko o zapierające dech w piersiach widoki, ale o doskonale zsynchronizowany ze sobą zbiór wielu czynników.
Głównym są chyba ludzie. Ich spokój, uśmiech, zupełnie inne niż w Europie podejście do wielu rzeczy. Taj znaczy „wolny”, a Tajlandia to “kraj ludzi wolnych”…
Do tego doskonały tropikalny klimat, jedzenie, przystępne (a wręcz często dużo niższe niż w Polsce) ceny, wspaniały podwodny świat zwierząt i roślin… i tak można wymieniać…
…ale jest tam to COŚ, czego nie da się uchwycić jednym słowem, a co aż wibruje w każdym atomie tajskiego powietrza…
…i już wiem, że jest to podróż w głąb siebie, choć na zewnątrz…
„Przede wszystkim rzuca się w oczy światło. Wszędzie – światło. Wszędzie – jasno. Wszędzie – słońce. Jeszcze wczoraj, ociekający deszczem, jesienny Londyn. Ociekający deszczem samolot. Zimny wiatr i ciemność. A tu, od rana całe lotnisko w słońcu, my wszyscy – w słońcu.
Dawniej, kiedy ludzie wędrowali przez świat pieszo, jechali na wierzchowcach, albo płynęli statkami, podróż przyzwyczajała ich do zmiany. Obrazy ziemi przesuwały się przed ich oczami wolno, scena świata obracała się ledwie-ledwie. Podróż trwała tygodniami, miesiącami. Człowiek miał czas, żeby zżyć się z innym otoczeniem, z nowym krajobrazem. Klimat też zmieniał się etapami stopniowo. Nim podróżnik dotarł z Europy do rozpalonego równika, miał już za sobą przyjemne ciepło Las Palmas, upały El-Mahary i piekło Zielonego Przylądka.
Dzisiaj nic nie zostało z tych gradacji! Samolot gwałtownie wyrywa nas ze śniegu i mrozu i jeszcze tego samego dnia rzuca w rozpaloną otchłań tropiku.”
– fragment książki „Heban” autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego
Owszem, Pan Ryszard pisał w swej książce o Afryce, ale mam poczucie, że ten opis idealnie pasuje także do Tajlandii.
Jeśli miałbym wymienić 3 elementy które w pierwszej kolejności po wyjściu z samolotu uderzają w przybysza z północy to światło, niesamowity zapach tropiku i wilgotne otulające ciepło…